środa, 25 maja 2011

Gdyby tygrysy jadły irysy...

Dzisiejsza wizyta w ogrodzie botanicznym. Nastawienie - makro, zmieniające się w trakcie na kolor, impresja, a później to już tylko irysy...
Przypomniał mi się też ulubiony wierszyk mojej Weroniki (i mój, ale ćsiiii...). Co prawda nie o tych to irysach pani Wanda Chotomska pisała, ale wierszyk tkwił mi w głowie przez cały czas ;)

Gdyby tygrysy jadły irysy,
to by na świecie nie było źle,
bo każdy tygrys irysy by gryzł,
a mięsa wcale nie.

Jakie piękne życiorysy
miały wtedy by tygrysy!
Z antylopą mógłby tygrys
iść do kina
i irysy by w tym kinie
sobie wcinał.

(...)
Tylko jest kwestia,
że taka bestia
straszny apetyt zazwyczaj ma -
zapas irysów
w paszczach tygrysów
zniknąłby w ciągu dnia.

W sklepach byłyby napisy:
"Brak irysów przez tygrysy".
Człowiek (...)
Mógłby pisać w książkach życzeń 
i zażaleń,
i wyjść z siebie, i z powrotem
nie wejść wcale.

No a gdyby obok siebie
musiał sterczeć,
to instynkty miałby człowiek
wprost krwiożercze.

Każdy z zemsty za irysy
powygryzałby tygrysy
i ze złości nie zostawił ani kęsa -
gdyby tygrys jadł irysy zamiast mięsa.

a swoją drogą - pamiętacie smak irysów (takich kwadratowych w kolorowych papierkach) ?

Teraz już  "...Niedopowiedziane..."


 
 









2 komentarze:

  1. o ja pierdycze Jola, śliczne !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. szalenie malownicze te irysy, i takie delikatne... ładnie uchwyciłaś ich subtelność Jolu :)

    OdpowiedzUsuń